środa, 11 lipca 2012

Prolog.

maj 2011r.

Siedziałam jak na szpilkach w zielonkawym fotelu wpatrując się w telefon znajdujący się na szafce obok. Byłam przerażona, w ręku ściskałam kawałek swetra nieustannie go szarpiąc, w głowie wciąż ukazywały mi się obrazy z minionych dni. Nie miałam już siły nawet na łzy. Zresztą nic by one nie zdziałały. Marzyłam aby te koszmar jak najszybciej się skończył. Chciałam móc wyjechać jutro w spokoju, bez ciągłego oglądania się za siebie, strachu który czułam gdy mijałam ciemne miejsca lub jakiegokolwiek wysokiego, ciemnowłosego mężczyznę.

Gdy usłyszałam dźwięk dochodzący obok, podskoczyłam. Trzęsącą się ręką podniosłam słuchawkę i przyłożyłam ją do ucha. Nie odezwałam się pierwsza, słowa uwięzły mi w gardle.

- To koniec. Twój koszmar się skończył. Jesteś wolna. – dobiegły mnie słowa mężczyzny znajdującego się z drugiej strony.

Moje serce zatrzymało się na ułamek sekundy, chociaż ja czułam, że mija wieczność. Zaraz potem poczułam ogromną ulgę, spokój. Z mych oczu jakimś cudem zaczęły spływać łzy, łzy szczęścia.

- Czy na pewno? – wyszeptałam, nie znajdowałam żadnych innych słów.

- Tak. Już się niczym nie przejmuj. Jesteście bezpieczni. Oddychaj. – po tonie głosu poznałam, że się uśmiechnął. Dopiero teraz zorientowałam się, że wstrzymałam oddech. – A teraz idź szybko spać, odpocznij. A może chcesz żebym przyjechał?

- Nie, nie. Jedź do domu. Zrobiłeś już dla mnie wszystko. – odezwałam się pociągając nosem. Łzy spływały po mej twarzy jak wodospad.

- Będę po was o 9. Śpij dobrze. Kocham Cię, pamiętaj.

Powoli odłożyłam słuchawkę. Uśmiechnęłam się, tak naprawdę, po raz pierwszy od dłuższego czasu. Jednak jakaś część w środku mnie bała się, że to tylko sen, jakiś głupi żart.

Nie ścierałam łez, pozwalałam żeby płynęły. Czułam się naprawdę wolna. Jutro spokojnie mogliśmy wsiąść w pociąg i odjechać. Zacząć nowe życie, z dala od tego przeklętego miejsca. Z całego serca wierzyłam, że plan Xaviego się uda.

Powoli wstałam zaczerpując głębokiego wdechu. Zbliżyłam się do lekko uchylonych drzwi. Weszłam do środka aby ostatni raz na dzisiaj ucałować mojego księcia. Dla niego musiałam być silna.



* * * * * *


P.S.  Blog założony całkowicie spontanicznie. Hmm.. zobaczymy co z tego wyjdzie :)  Mam nadzieję, że prolog nie jest taki zły i przypadnie Wam chociaż troszkę do gustu. Jeśli Wam się spodobał to proszę dajcie znać, bo nie wiem czy jest sens pisać dalej :) Czekam na szczere opinie, nawet jeśli będzie to sama krytyka. Pozdrawiam. 

2 komentarze:

  1. Po pierwsze, podoba mi się fakt, że głównym bohaterem jest Jordi, a i Xavi pojawił się już w prologu. Po za tym, Barca - jak mogłabym nawet nie zerknąć, by sprawdzić, czy opowiadanie jest warte uwagi? A powiem ci, że jest, choć na razie widnieje tutaj tylko prolog, : 3 Więc pisz dalej, pisz, :>
    Kłaniam się,
    captive

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie cieszy ten sam fakt co koleżankę wyżej.. a mianowicie pewna osoba, a dokładniej Jordi Alba.. strasznie go lubię.. i jeszcze ten transfer do Barcy.. uuh.. ale wróćmy do bloga. Już z prologu wynika, że dobrze piszesz, nawet bardzo. I takie opowiadania uwielbiam! Gdzie łatwo idzie wszystko pojąć, zrozumieć przy tak ładnym sposobie pisania.. Ja bym w życiu tak nie umiała.. ale cóż.. To opowiadanie na pewno okaże się wielkim sukcesem dla Cb i dla nas! Więc jest sens prowadzenia go.
    Pozdrawiam
    Asia7barca
    lub
    Aśś ;* NfB !

    OdpowiedzUsuń